środa, 20 czerwca 2012

Zakupy w Maroko + co kupiłam :) CZĘŚĆ 1

Witajcie

Mam naprawdę dużo pomysłów na posty, a co za tym idzie zaległości.
Dzisiaj opowiem Wam trochę o zakupach w Maroko, a później pokażę co ze sobą przywiozłam (kupiłam), same drobiazgi :) 

Głównie zakupy możemy zrobić na targach, których jest naprawdę wiele.
W mniejszych miastach możemy na nich spotkać głównie lokalnych mieszkańców, którzy na targu nie tylko kupują, ale i sprzedają (wymieniają się). Jednak nie są to produkty, które zachwycą (będą potrzebne) każdego Europejczyka.

Pasmanterie - to tak naprawdę one zajmują 2/3 powierzchni targów.
Nici, włóczki, materiały, paski i sukienki...



Niesamowicie zdobione paski, tutaj widoczne również te, które są elementem sukien ślubnych


Dużo możemy spotkać również regionalnych butów, którym nie pomyślałam, by zrobić zdjęcia. Mają charakterystyczne szpiczaste noski, 



źródło: holidaycheck.pl


Poza tym... podróbki. Ogromna ilość stoisk z okularami "Ray Dan", zegarkami "Rolleex" czy podróbkami  torebek i portfeli znanych projektantów. Najbardziej zaskoczyły mnie podróbki kosmetyków.. naprawdę tanich firm. Mnie podróbki nie kręcą, żadnej nie mam i mieć nie będę, ale zdecydowanie te produkty cieszyły się największym zainteresowaniem Europejczyków...
Na targu można również kupić aromatyczne przyprawy, słodycze (to nie jest dobry pomysł, kupować słodycze, które leżą cały dzień na słońcu przy +35), owoce, warzywa (przepyszne), ale też napić się soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy (mnie trafiły się niedojrzałe.. i to trzykrotnie). 
Takie targi jako, że nie są skierowane głównie na turystów nie mają dużego wyboru "pamiątek". 

Przy drogach (w całym kraju) możemy spotkać sprzedawców ręcznie robionych naczyń/akcesoriów glinianych. 



Wyobrażacie sobie mnie, wracającą z tym "GARNUSZKIEM" samolotem ? :D


*** 




Ja na targu kupiłam jedynie cztery chusty (a naprawdę się starałam, by kupić coś więcej!)
Dwie poszły w świat, dlatego dzisiaj mogę pokazać Wam dwie. 
Udało mi się wynegocjować cenę 50 MAD/szt (czyli około 5 euro), więc same widzicie jak tanio.
Powiem Wam, że są naprawdę dobrej jakości (przynajmniej te, które wybrałam) 
Są cienkie, z fajnego materiału - zdecydowanie lepsze niż np. te z naszych sieciówek.



Pierwsza to połączenie odcieni niebieskich i jasno różowych. 
Wzory trudne do określenia, można powiedzieć roślinne. 
Zakończona grupkami frędzli.


Druga to dominujący kolor błękitny i żółty. Rogi chusty są półokrągłe, a całość wykończona malutkimi, miękkimi kuleczkami.


Co jeszcze kupiłam ? :) 

Wszystkie rzeczy zostały zakupione w małych sklepikach, w różnych częściach kraju.

Dwie bransoletki, z dłońmi(rękami) fatimy, czyli najbardziej popularnym, arabskim(islamskim) talizmanem. Są naprawdę śliczne :)  Każda za 5 euro.


Breloczek, również z dłonią(ręką) fatimy. Od jakiegoś czasu (szkoda, ze tak krótko:() przywożę sobie z podróży breloczki i lądują przy moim zamku, w portfelu. Jak mogłam wcześniej zastanawiać się, po co ludziom breloczki.. teraz moja kolekcja byłaby zdecydowanie bogatsza. Kosztował 4 euro.


Kolejne drobiazgi, czyli magnesy na lodówkę w kształcie tradycyjnych marokańskich butów (była o nich już dzisiaj mowa:)) z napisem "Maroc", dwa z nich również poszły w świat. Koszt 2 euro/szt.



Kieliszek (dosyć pokaźnych rozmiarów), kupiłam go z myślą o przetrzymywaniu w nim muszelek i taką też spełnia u mnie rolę. Z jednej strony ma wielbłąda (w 3D :D), a z drugiej napis "Maroc". Kosztował, tak jak widzicie 30 MAD = 3 euro.


Kupiłam również 5 paczek przypraw Ras El Hanout,  po 4 euro każda. To bardzo popularna w Maroko mieszanka 35 przypraw, nadaje się tak naprawdę do wszystkiego. Bardzo aromatyczna, o ciekawym smaku. Jak na razie wypróbowana do potraw grillowanych i zup.


Sanouj, czarne nasionka stosowane jako przyprawa oraz w lecznictwie. Ponoć idealne działają na problemy z układem oddechowym, zwalczają katar, bóle głowy. To słynne, marokańskie lekarstwo, które "wyleczy wszystko".


Nie byłabym sobą, gdybym nie przywiozła czegoś słodkiego. Po ciężkich bojach w wielu sklepach, kupiłam tylko kilka czekolad :( W Maroko zdecydowanie rządzą firmy, które każda z nas może kupić w sklepie za rogiem. Mnie udało się jedynie dorwać kilka "miejscowych" czekolad z Casablanki.


Przywiozłam również kilka pocztówek, z całego kraju i trochę muszelek, zdecydowanie ładniejsze okazy niż te z polskiego morza, ale nie miałam czasu ich zbierać...


To wszystko na dzisiaj. W kolejnej części pokażę Wam małe stoisko kosmetyczne w jednym ze sklepów oraz moje kosmetyczne nabytki z Maroko (nic wielkiego).
Ktoś będzie czekał ? 
Co sądzicie o tej serii postów ? 

Miłego dnia!


eM




32 komentarze:

  1. ja sobie kupiłam buty (takie a'la kowbojskie), pasek i ozdobny talerz :> szkoda, że z kosmetykami cieniutko :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymierzałam kilka par butów, ale niefajnie się w nich czułam :( Talerze rzeczywiście były ładne, tylko, że ze mnie taka mało artystyczna dusza ;)

      Usuń
    2. Ja w sumie kupiłam tylko butlę oleju arganowego. Szkoda, bo niektóre torebki były na prawdę spoko - mogłam coś przygarnąć. Oglądając foty w pierwszej chwili myślałam, że kupiłaś te mokasyny, a nie magnesy:) Zakupy całkiem przyzwoite:)

      Usuń
    3. Ja też chciałam kupić torebkę, taką niwielką, naprawdę ładną. Ale sprzedawca za nic nie chciał zejść z kosmicznej ceny.

      Usuń
  2. ooo ja będę czekać, taką miałam nadzieję że wstawisz post ze zdobyczami z maroko:) bardzo lubię oglądać jakie pamiątki ktoś sobie przywozi z dalekich wypraw :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię, ale chyba bardziej lubię kupować ;)

      Usuń
    2. hehe ja lubię oglądać, kupować, dawać i dostawać też:P wszystko :P

      Usuń
    3. W końcu jak kupi się już wszystko dla siebie, to czas zacząć rozdawać ;)

      Usuń
  3. ciekawe rzeczy :D ja pewnie też bym jakieś słodycze przywiozła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słodycze, to dla mnie numer jeden - wszędzie ;) Szkoda tylko, że tutaj było trudno o coś niedostepnego w Polsce :(

      Usuń
  4. a czy Casablanka jest mocno zniszczona przez turystykę ? Moi rodzice chcieliby tam wyjechać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest warta zobaczenia :) Nie uważam, by była zniszczona :)

      Usuń
  5. Hehe te butki są zabójcze! Zakupy cudowne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealne na wyjście na miasto ;) Następnym razem Ci przywiozę ;)

      Usuń
  6. taki marokański targ to musi być uczta dla oczu i zmysłów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jest, choć czasem w powietrzu unosi się.. mało przyjemny zapach ;)

      Usuń
  7. ciekawy post, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam takie klimaty i bardzo zazdroszcze Ci zakupow!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdroszczę CI..... bardzo bardzo:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie wpisy :) Mało w życiu zwiedziłam, więc zazwyczaj różne relacje czytam z wypiekami na buzi... Ciekawa mi się wydaje ta mieszanka przypraw do wszystkiego! Chusty bardzo ładne, bransoletki też! Generalnie fajne pamiątki :)

    Ja breloczki kolekcjonuję przy kluczach od domu :)
    Potem w torebce łatwo poszukać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. to zależy co Cię interesuje Kochana, ja z YR polecam ten peeling do stóp, wszelkie żele pod prysznic, tonik o którym piszę tutaj:http://babskiesprawy1.blogspot.com/2011/11/recenzja-toniku-usuwajacego-oznaki.html Myślę, że znajdziesz dla siebie coś ciekawego:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrelaksowałam się przy Twoim wpisie i poczułam się jakby tam była.
    Aj strasznie zazdroszczę.

    Syl.

    OdpowiedzUsuń
  13. http://www.kfd.pl/atlas-cwiczen-profesjonalne-opracowanie-f92.html
    Bardzo proszę. Jest jeszcze atlas ćwiczeń na SFD, ale chyba tu jest lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdroszczę, przyjemnie się patrzy na to bogactwo kolorów :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie, chciałabym pojechać do Maroko:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię czytać o podróżach a o zakupach zwłaszcza ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. zawsze ale to zawsze kupuję za granicą biżuterię oraz chusty/apaszki ;) są po prostu oryginalne i bardzo tanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie pamietam już dokłądnie, co przywolokłam z Maroko, ale na pewno sporo herbat, oczywiście zielonych, z szafranem, oregano (hit, żałuję, że tak mało!) i miętą, wszystkie megasmaczne. Kupiłam też 'miód' z daktyli, nabyty gdzieś na pustyni - przepyszne to ;), bardzo polecam, chwosty w Marakeszu i chyba nic więcej ;) no moze jakieś szale ;)

    OdpowiedzUsuń