poniedziałek, 10 września 2012

Maybelline SuperStay 10H Tint Gloss


Dzień dobry! :)

Jak minął Wam weekend ? 
Dzisiaj mam dla Was recenzję 

Maybelline SuperStay 10H Tint Gloss

Wpadł do mojego koszyka, pewnego ranka, gdy Panie w Rossmannie wykładały go na półkę. Nie słyszałam o nim wcześniej, a sprzedaż ruszała właśnie tego dnia. 

Opakowanie: 


Całe plastikowe, różniące się kolorami nakrętek. Mnie się nie podoba widać, że produkt jest z niskiej półki cenowej. 

Od producenta: 

Długotrwały, nowy zmysłowy efekt i nowy sposób aplikacji - oto zupełnie nowy świat w kategorii długotrwałego efektu na ustach. Ekskluzywny SuperStay 10H Tint Gloss oferuje trwałość flamastra do ust oraz wyjątkowy połysk błyszczyku, aby zapewnić efekt, jakiego do tej pory nie było przez 10 godzin!

formuła tintgloss

Aplikacja: 


Aplikator, w kształcie łezki, odrobinę odchylony względem "patyczka". Pokryty jest miękkimi włoskami. Aplikacja jest przyjemna, niestety łatwo wyjechać poza kontur ust. 

Kolory: 

Dostępny w  8 odcieniach

Maybelline SuperStay 10h Tint Gloss - błyszczyk flamaster do ust

370 Infinite Mauve,
180 Lasting Pink,
160 Forever Fuchsia,
190 Forever Berry,
410 Forever Coral,
380 Timeless Plum,
540 Endless Ruby,
710 Unstoppable Brown

Ja wybrałam najjaśniejszy (przynajmniej taki wydawał się w drogeryjnym oświetleniu) 
180 Lasting Pink


Niestety uważam, że największym minusem tych błyszczyków jest gama kolorystyczna. Wszystkie to tak naprawdę mocno nasycone odcienie czerwieni. Miłośniczki różu i nude nie znajdą nic dla siebie, lecz jeśli w czerwieni na ustach czujecie się świetnie, możecie za niewielką cenę posiadać aż 8 odcieni!

Efekt na ustach: 

Dwie warstwy:




Dwie warstwy pokryte bezbarwnym błyszczykiem:


Do mnie najbardziej przemawia efekt wykończony odrobiną bezbarwnego błyszczyka, chociaż na środku ust. 

Cena: 

29 zł


Podsumowując: 

Nie podoba mi się to, że możemy znaleźć jedynie czerwone odcienie. Sama w czerwieni nie chodzę na co dzień, więc niestety nie jest to mój must have. Aplikator jest ciekawy, choć nie nadaje się do szybkiej aplikacji bez lusterka - łatwo wyjechać poza kontur ust, co później trudno naprawić. Trwałość ? Na pewno nie jest to obiecane 10h, ale jest dłuższa niż normalnego błyszczyka. Kolor "blaknie", ale barwnik pozostaje na dłużej. Dosyć nieładnie zanika. Zapach jabłkowo-wiśniowy, dosyć nachalny, według mnie niezbyt przyjemny - smak podobnie. Zdecydowanie bardziej podoba mi się kolorystyka Lip Rouge Pur Couture Glossy Stain YSL (lubię jaśniejsze odcienie, róże) na którego może niedługo się skuszę. 



Jakie są Wasze wrażenia ? 

Miłego tygodnia



eM



7 komentarzy:

  1. nie lubię za bardzo takich barwnikowych błyszczyków :>

    OdpowiedzUsuń
  2. kupiłam ten sam kolor ;) też pierwszego dnia jak się tylko pojawił. Obecnie mam dwa ;) niebawem porównanie kolorów u mnie na blogu

    OdpowiedzUsuń
  3. i mi nie podoba się że można je dostać tylko w tej czerwieni, ale kto wie, może kiedyś...;)

    ściskam mocno

    będzie mi bardzo miło, jeśli znajdziesz odrobinkę czas i zagościsz u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie kusi mnie ten kosmetyk, bo a) ma okropne opakowanie; b) nie przepadam za kosmetykami do ust, w których barwnik wżera się w usta

    OdpowiedzUsuń
  5. kolor ładny ale fakt intensywny, ale ja wole aplikatory tradycyjne pędzelki jednak:P

    OdpowiedzUsuń
  6. całkiem fajny kosmetyk, ale ja nie lubię malować ust :)

    OdpowiedzUsuń
  7. a jak z wysuszaniem ust, jest z tym problem?

    OdpowiedzUsuń