Witajcie
Mam naprawdę dużo pomysłów na posty, a co za tym idzie zaległości.
Dzisiaj opowiem Wam trochę o zakupach w Maroko, a później pokażę co ze sobą przywiozłam (kupiłam), same drobiazgi :)
Głównie zakupy możemy zrobić na targach, których jest naprawdę wiele.
W mniejszych miastach możemy na nich spotkać głównie lokalnych mieszkańców, którzy na targu nie tylko kupują, ale i sprzedają (wymieniają się). Jednak nie są to produkty, które zachwycą (będą potrzebne) każdego Europejczyka.
Pasmanterie - to tak naprawdę one zajmują 2/3 powierzchni targów.
Nici, włóczki, materiały, paski i sukienki...
Takie targi jako, że nie są skierowane głównie na turystów nie mają dużego wyboru "pamiątek".
Przy drogach (w całym kraju) możemy spotkać sprzedawców ręcznie robionych naczyń/akcesoriów glinianych.
Wyobrażacie sobie mnie, wracającą z tym "GARNUSZKIEM" samolotem ? :D
***
Ja na targu kupiłam jedynie cztery chusty (a naprawdę się starałam, by kupić coś więcej!)
Dwie poszły w świat, dlatego dzisiaj mogę pokazać Wam dwie.
Udało mi się wynegocjować cenę 50 MAD/szt (czyli około 5 euro), więc same widzicie jak tanio.
Powiem Wam, że są naprawdę dobrej jakości (przynajmniej te, które wybrałam)
Są cienkie, z fajnego materiału - zdecydowanie lepsze niż np. te z naszych sieciówek.
Pierwsza to połączenie odcieni niebieskich i jasno różowych.
Wzory trudne do określenia, można powiedzieć roślinne.
Zakończona grupkami frędzli.
Druga to dominujący kolor błękitny i żółty. Rogi chusty są półokrągłe, a całość wykończona malutkimi, miękkimi kuleczkami.
Co jeszcze kupiłam ? :)
Wszystkie rzeczy zostały zakupione w małych sklepikach, w różnych częściach kraju.
Dwie bransoletki, z dłońmi(rękami) fatimy, czyli najbardziej popularnym, arabskim(islamskim) talizmanem. Są naprawdę śliczne :) Każda za 5 euro.
Breloczek, również z dłonią(ręką) fatimy. Od jakiegoś czasu (szkoda, ze tak krótko:() przywożę sobie z podróży breloczki i lądują przy moim zamku, w portfelu. Jak mogłam wcześniej zastanawiać się, po co ludziom breloczki.. teraz moja kolekcja byłaby zdecydowanie bogatsza. Kosztował 4 euro.
Kolejne drobiazgi, czyli magnesy na lodówkę w kształcie tradycyjnych marokańskich butów (była o nich już dzisiaj mowa:)) z napisem "Maroc", dwa z nich również poszły w świat. Koszt 2 euro/szt.
Kieliszek (dosyć pokaźnych rozmiarów), kupiłam go z myślą o przetrzymywaniu w nim muszelek i taką też spełnia u mnie rolę. Z jednej strony ma wielbłąda (w 3D :D), a z drugiej napis "Maroc". Kosztował, tak jak widzicie 30 MAD = 3 euro.
Kupiłam również 5 paczek przypraw Ras El Hanout, po 4 euro każda. To bardzo popularna w Maroko mieszanka 35 przypraw, nadaje się tak naprawdę do wszystkiego. Bardzo aromatyczna, o ciekawym smaku. Jak na razie wypróbowana do potraw grillowanych i zup.
Sanouj, czarne nasionka stosowane jako przyprawa oraz w lecznictwie. Ponoć idealne działają na problemy z układem oddechowym, zwalczają katar, bóle głowy. To słynne, marokańskie lekarstwo, które "wyleczy wszystko".
Nie byłabym sobą, gdybym nie przywiozła czegoś słodkiego. Po ciężkich bojach w wielu sklepach, kupiłam tylko kilka czekolad :( W Maroko zdecydowanie rządzą firmy, które każda z nas może kupić w sklepie za rogiem. Mnie udało się jedynie dorwać kilka "miejscowych" czekolad z Casablanki.
Przywiozłam również kilka pocztówek, z całego kraju i trochę muszelek, zdecydowanie ładniejsze okazy niż te z polskiego morza, ale nie miałam czasu ich zbierać...
To wszystko na dzisiaj. W kolejnej części pokażę Wam małe stoisko kosmetyczne w jednym ze sklepów oraz moje kosmetyczne nabytki z Maroko (nic wielkiego).
Ktoś będzie czekał ?
Co sądzicie o tej serii postów ?
Miłego dnia!
eM
ja sobie kupiłam buty (takie a'la kowbojskie), pasek i ozdobny talerz :> szkoda, że z kosmetykami cieniutko :(
OdpowiedzUsuńPrzymierzałam kilka par butów, ale niefajnie się w nich czułam :( Talerze rzeczywiście były ładne, tylko, że ze mnie taka mało artystyczna dusza ;)
UsuńJa w sumie kupiłam tylko butlę oleju arganowego. Szkoda, bo niektóre torebki były na prawdę spoko - mogłam coś przygarnąć. Oglądając foty w pierwszej chwili myślałam, że kupiłaś te mokasyny, a nie magnesy:) Zakupy całkiem przyzwoite:)
UsuńJa też chciałam kupić torebkę, taką niwielką, naprawdę ładną. Ale sprzedawca za nic nie chciał zejść z kosmicznej ceny.
Usuńooo ja będę czekać, taką miałam nadzieję że wstawisz post ze zdobyczami z maroko:) bardzo lubię oglądać jakie pamiątki ktoś sobie przywozi z dalekich wypraw :P
OdpowiedzUsuńJa też lubię, ale chyba bardziej lubię kupować ;)
Usuńhehe ja lubię oglądać, kupować, dawać i dostawać też:P wszystko :P
UsuńW końcu jak kupi się już wszystko dla siebie, to czas zacząć rozdawać ;)
Usuńciekawe rzeczy :D ja pewnie też bym jakieś słodycze przywiozła :D
OdpowiedzUsuńSłodycze, to dla mnie numer jeden - wszędzie ;) Szkoda tylko, że tutaj było trudno o coś niedostepnego w Polsce :(
Usuńa czy Casablanka jest mocno zniszczona przez turystykę ? Moi rodzice chcieliby tam wyjechać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno jest warta zobaczenia :) Nie uważam, by była zniszczona :)
UsuńHehe te butki są zabójcze! Zakupy cudowne!
OdpowiedzUsuńIdealne na wyjście na miasto ;) Następnym razem Ci przywiozę ;)
Usuńtaki marokański targ to musi być uczta dla oczu i zmysłów :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest, choć czasem w powietrzu unosi się.. mało przyjemny zapach ;)
Usuńciekawy post, czekam na kolejne :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ktoś czeka :)
UsuńUwielbiam takie klimaty i bardzo zazdroszcze Ci zakupow!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie klimat wart uwielbienia :))
UsuńZazdroszczę CI..... bardzo bardzo:):):)
OdpowiedzUsuńJakie cudeńka! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie wpisy :) Mało w życiu zwiedziłam, więc zazwyczaj różne relacje czytam z wypiekami na buzi... Ciekawa mi się wydaje ta mieszanka przypraw do wszystkiego! Chusty bardzo ładne, bransoletki też! Generalnie fajne pamiątki :)
OdpowiedzUsuńJa breloczki kolekcjonuję przy kluczach od domu :)
Potem w torebce łatwo poszukać ;)
Zazdroszczę podróży:)
OdpowiedzUsuńto zależy co Cię interesuje Kochana, ja z YR polecam ten peeling do stóp, wszelkie żele pod prysznic, tonik o którym piszę tutaj:http://babskiesprawy1.blogspot.com/2011/11/recenzja-toniku-usuwajacego-oznaki.html Myślę, że znajdziesz dla siebie coś ciekawego:)
OdpowiedzUsuńZrelaksowałam się przy Twoim wpisie i poczułam się jakby tam była.
OdpowiedzUsuńAj strasznie zazdroszczę.
Syl.
http://www.kfd.pl/atlas-cwiczen-profesjonalne-opracowanie-f92.html
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Jest jeszcze atlas ćwiczeń na SFD, ale chyba tu jest lepiej.
Zazdroszczę, przyjemnie się patrzy na to bogactwo kolorów :)
OdpowiedzUsuńFajnie, chciałabym pojechać do Maroko:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o podróżach a o zakupach zwłaszcza ;))
OdpowiedzUsuńzawsze ale to zawsze kupuję za granicą biżuterię oraz chusty/apaszki ;) są po prostu oryginalne i bardzo tanie ;)
OdpowiedzUsuńNie pamietam już dokłądnie, co przywolokłam z Maroko, ale na pewno sporo herbat, oczywiście zielonych, z szafranem, oregano (hit, żałuję, że tak mało!) i miętą, wszystkie megasmaczne. Kupiłam też 'miód' z daktyli, nabyty gdzieś na pustyni - przepyszne to ;), bardzo polecam, chwosty w Marakeszu i chyba nic więcej ;) no moze jakieś szale ;)
OdpowiedzUsuń